Czwartek - Wilk morski

2014-07-03 14:36

Wybraliśmy się nad morze. Żyrafa urządziła operację "smarowanie kremem". Niestety, Wilk okazał się niegodny zaufania i nie nasmarował się sam kremem, tak jak liczyła na to Żyrafka. Kiedy wróciliśmy do domu, był cały czerwony. Ale zanim spalił się na raka, zdążył jeszcze skoczyć wiele razy przez fale, popuszczać kupionego przez siebie latawca i zrobić wiele innych fajnych rzeczy. Do tych "fajnych rzeczy" zalicza się wygrzewanie się w piaskowym łóżku. Zrobił takie też dla mnie. Takie piaskowe łóżka są tysiąc razy lepsze od ręczników! (uprzedzam, że Żyrafa nie podziela tego zdania, a  sama opalała się na jakimś zapiaszczonym kocu). Ja i Wena kolorwałyśmy też plakaty Super Ekipy, Wilk nie miał ochoty.

W drodze powrtonej wstąpiliśmy do sławnej naleśnikarni. (Żyrafa mówiła, że Seba o niej marzył, więc moim zdaniem powinna nazywać się "Marzenie Wilka"). Naleśniki rzeczywiście były pyszne, a po jedzeniu urządziliśmy sobie sesję zdjęciową z kapeluszem Wilka (możecie zobaczyć poniżej). Ostatnim etapem czwartkowych przygód była gra w kręgle. W pobliżu domu jest, że tak powiem, ,,kręglarnia". Jak się okazało, do gry w kręgle musieliśmy założyć specjalne skarpety i buty. Dziwne, bo kiedy wcześniej grałam w kręgle, nie trzeba było tego robić. "Holenderskie zwyczaje" - jak tłumaczy Wena. W sumie było dość fajnie. Pierwszy mecz wygrałam ja, a drugi Seba. Czwartek był chyba najlepszym dniem.